2013-11-29

Odcinek 9. What would you do if I said I love you?

















o czym byś chciała śnić, gdybyś dostała trochę snu?
kogo chciałabyś winić, gdyby świat nie chciał słuchać?
powiedz mi, co byś zmieniła 
gdyby zmiana była wszystkim, czego potrzebujesz?



          Zaprosili, to żem zaraz na drugi dzień przyjechał z wizytą. A co? Stoję więc sobie teraz przed Waszym domem i przeskakuję z nogi na nogę, czekając aż ktoś mi otworzy. Pięknie będzie, jak żeście już pojechali gdzieś beze mnie i klamkę pocałuję sobie, bo tyle z wizyty będzie. Niby mnie geniusz zaprosił, ale takiemu ufać to nigdy nic nie wiadomo. Naciskam dzwonek jeszcze raz i tym razem mocniej guzik przytrzymuję. Diiiiiiiiiiiiiiiink doooooooooooooong!
          - Idę już, idę! Komu się pali?  – słychać czyjś głos z wewnątrz, więc oddycham z ulgą. Nie na darmo żem przyjechał. Drzwi się otwierają i stoi Twój mężuś w całej okazałości z rozczochraną czupryną i bez koszuli. Pięknie! Widzę odwiedziny się udały, normalnie moment pierwsza klasa! Przełykam głośno ślinę i gapię się na niego oniemiały nawet sobie nie próbując wyobrażać, co on tam z Tobą robił. Ale już głupio uciec, jak mi już matoł drzwi otworzył, nie?
          - Kubacki przyszedł! – drze się głośno, wnioskuję, że do Ciebie, a mnie gestem zaprasza do środka. – Aleś się Mustaf odstrzelił! 
          Przewracam tylko oczami z niesmakiem, bo nie będę przecież komentował jego ubioru niestosownego do chwili obecnej i sytuacji. Poprawiam tylko krawat, dopinam marynarkę i patrzę na niego z wyższością. Ale już słyszę czyjeś kroki i już widzę całą Twoją osobę, jak biegnie do mnie na przywitanie. Oddycham szybko z ulgą, bo Twoja garderoba, w przeciwieństwie do niektórych, jest nienaganna. Oj, jakże Ci pięknie w tej sukience. Śmiejesz się ciepło i już mi na szyi uwieszona, całujesz mnie radośnie w oba policzki, a potem mierzysz groźnym wzrokiem swojego współmałżonka.
         - Ubrałbyś się! Patrz, jaki Dejvi elegancki! Nie to, co ty! Gościa przecież mamy a ty co? – mówisz do niego z wyrzutem, a mnie chwytasz pod ramię i prowadzisz do salonu. A ja aż się wyższy czuję, bo co racja to racja. Kultura jakaś musi być, a nie jak ostatania hołota gości przyjmować w dresie. Z czym do ludzi? A niby taki kulturalny.
          - Ale mi gość. Przecież to Kubacki! A ja trawnik kosiłem, to co miałem? W garniturze?
          Śmiejesz się słodko i już na niego uwagi nie zwracasz, tylko mnie sadzasz przy stoliku i do mnie się uśmiechasz. Pytasz co u mnie, więc krótko odpowiadam, choć mówić składnie w Twojej obecności to ciężko, kiedy tak tymi migdałami mnie rozpraszasz. Potem Ty mówisz, ale słucham tylko brzmienia Twego głosu i jakby mnie ktoś spytał o czym opowiadasz, to bym nie umiał rzec ani słowa, jak na chemii w gimnazjum. Od czasu do czasu do mojego mózgu docierają tylko pojedyncze wyrazy, że słońce, że kwiaty, że dzieci, że światło. I siedzę sobie w takim błogim nastroju jak w niebie, a wtedy gospodarz wybitny się odzywa i niszczy całą cudną aurę.
          - Kawy chcesz?
          - No pewnie, że chce!  – upominasz go szybko, a ja znów sie rozpływam, bo ach! Jak Ty o mnie dbasz! – Z mlekiem czy bez? – To pytanie kierujesz do mnie i całe szczęście, że się orientuję, bo bym na idiotę wyszedł. Ale gdy tylko otwieram usta, żeby powiedzieć, że kawę to ja tylko czarną gorzką piję, to słyszę z kuchni.
          - Mleka nie ma!
          - Jaka szkoda!  – wzdycham głośno.  – Bo taką ochotę od rana na kawę z mlekiem miałem...
         - Skarbie! Leć do sklepu po mleko!  – wołasz natychmiast do niego, a ja się chytrze do siebie uśmiecham. Bo ja to jednak mam łeb. No i on oczywiście wyjścia nie ma i idzie, skoro Ty tak zarządziłaś, więc tak się mężunia nienagannego, chociaż na chwilę, pozbywam. 
          I siedzimy sobie przy tym stoliku i sobie rozmawiamy. Ja to całkiem jestem jak zaczarowany. Obserwuję Twoje ruchy, mimikę twarzy i kosmyki włosów, które śmiesznie spadają Ci na oczy. Czuję się jak w bajce najpiękniejszej, czuję się jakbym wygrał Puchar Świata albo Wielki Finał w "Jeden z dziesięciu". Uśmiecham się do Ciebie, a Ty do mnie, pokazując mi ciągle rząd śnieżnobiałych zębów. 
          - Dejvi, Dejvi...
          Dobra chwila mija, jak zauważam, że machasz mi ręką przed oczami, a druga chwila mija, nim wszystkie szare komórki w moim łbie zatrubiają po co Ty to robisz.
          - Co Ty, Dejvi? Zakochany?
          No pięknie! Ty to jesteś! I co ja mam teraz zrobić niby? Wzdycham głośno i robiąc niewinną minę, przewracam oczami. Liczę jeszcze, że cudny mężuś wróci i mnie wyratuje, ale jasne, że nie. Tak to liczyć na kolegę! 
          - Że też wcześniej nie widziałam! Jasne, że zakochany! – mówisz sama do siebie i aż w dłonie klaszczesz. Śmiejsz się rozszczebiotana, dumna ze swojego odkrycia! I świetnie! I co ja mam Ci teraz powiedzieć?
          - Ale nie zawsze można mieć tego, kogo się kocha – gadam filozoficznie, choć przecież całkiem bez sensu i od razu jak tylko kończę, to już tych słów żałuję. Twoje oczy się rozszerzają ze zdziwienia, a ja zbyt dobrze znam to spojrzenie. Świetnie. Idealnie. Doskonale. Już wiem, że nie odpuścisz. Szans najmniejszych nie ma. Śmiejesz się do mnie głupkowato i robisz te miny, które mnie tak rozczulają. I co ja mam teraz zrobić? Przecież nie powiem Ci prawdy, a Ty za wygraną nie dasz. I już drążysz, tropisz, dopytujesz. Pięknie, panie Kubacki, trzeba było ruszyć mózgiem wcześniej, a nie pleść trzy po trzy. A Ty nie odpuścisz, diablico przeklęta, tylko będziesz wypytywać i trzepać tymi rzęsami, aż Ci sekretu nie wyznam.
          - No mówże, Dejvi, kto! No mnie nie powiesz? – mówisz tym swoim słodkim głosikiem już wiem, że z Tobą nie wygram. Wiem też, że wkopałem się po uszy na amen, bo Ty przecież będziesz tu przy mnie siedzieć choćby do jutra i męczyć, żeby powiedział. Wizja ta jest dosyć kusząca (ta wizja, że siedzisz przy mnie do jutra, rzecz jasna), no ale cóż, nierealna. Szczególnie, że pierwszy talent skoków zaraz wróci. Patrzę na Ciebie naprawdę prosząco, a Ty aż w dłonie klaszczesz z ciekawości, uśmiech wypełnia całą Twoją twarz, a nawet więcej, całe ciało Twoje się śmieje i mrużysz tak śmiesznie nos.
           - No powiedz, Dejvi, powiedz! Kto jest tym Twoim marzeniem niedoścignionym, z kim być nie możesz, no powiedz!
          I już nie wiem jak dłużej się bronić, a ponieważ prawdy Ci przecież nie powiem, to otwieram usta i mówię:
          - Baśka!
         Bo przecież nic lepszego na poczekaniu nie wymyślę. A Baśka zajęta, być z nią nie mogę, obiekt niedościgniony idealny. A że to Baśka, kujon wstrętny, to przecież nieważne. Mogłem się zakochać, nie? Uśmiech masz jeszcze większy i aż skaczesz z radości, więc z niepokojem stwierdzam, że ta myśl Ci się podoba. I już wiem, już pewien jestem, że to nie był dobry pomysł, żeby Ci cokolwiek takiego mówić. Bo Ty nie odpuścisz, bo będziesz drążyć i uszczęśliwiać mnie na siłę, i już pewnie cały plan masz w tej Twojej szalonej głowie, żeby mnie z Baśką przed ołtarz zaciągnąć. I jeszcze rzucasz mi się na szyję i ściskasz, i tulisz, jakbym to Tobie miłość wyznał, a przecież powiedziałem, że Baśka. No i dochodzi do mnie, że przecież ją niby kocham nieszczęśliwie, więc zaraz robię minę zbolałą i z teatralnym szeptem, odsuwając Cię na wyciągnięcie ramion (lecz ciągle mają Cię przy sobie blisko), mówię:
          - Ale ona jest z Krzysiem. Nie chcę psuć ich szczęścia.
          I wzdycham. A Ty jak szalona podskakujesz w miejscu i gdybym Cię nie znał, to bym pomyślał, że zwariowałaś. Ale Cię dobrze znam i wiem, że Ty taka jesteś. Choć teraz to mnie ubodło, że Ty mnie nic nie żałujesz. Że ja taki nieszczęśliwy, a Ty się cieszysz. Że ja tak cierpię, a Ty skaczesz z radości. 
          - Bo ona nie jest z Krzysiem!!! – drzesz się mi do ucha i już wiem, że klops. Umrę, padnę, zabiję się. No to się teraz zacznie...


o co chciałabyś zapytać, gdybym znał odpowiedź?
  co byś namalowała, gdyby wszystko było koloru szarego?
 o czym byś myślała, gdyby twój umysł był wolny?
gdzie byłby koniec, gdyby koniec był dzisiaj?


       
          Ten Titus to jakaś chodząca porażka po prostu. Łazi z maślanymi oczami i wzdycha, jak Romeo na balkonie, a ja głupi już myślałem, że ma dziewczynę. I się wydało, że chyba w snach! Jak go tak obserwuję, to nawet się Baśce nie dziwię. Zresztą ja już kujonkę dawno przejrzałem! Niby Titus to tamto, a dawno sobie Klakiera upatrzyła i już powoli wszystkimi mackami go obłapia. A Kalkier gwiazdor to też udany! Nie ma jak kumplowi dziewczynę bałamucić, jak ten chodzi w nią wgapiony, jak niegdyś w piłkę Rasiak. No, ale sam Titus durny sobie winien. Mówiłem, Baśki na imprezę do Klakiera nie brać, ale debil nie słuchał, no i ma. A przez jego życiową nieudolność społeczną teraz ja mam problem, bo jak czegoś nie wykombinuję, to Ty mnie zaraz zaczniesz swatać z Baśką kujonką i będę miał całkiem przechlapane.
           Klakier to w ogóle od kiedy z wakacji wrócił to do mnie wydzwania, jak ostatni upierdliwiec. A gdzie trening? A o której? A kto będzie? A co będziemy robić? A co zabrać ze sobą? A jaki plan? A co ja jestem? Darmowa sekretarka głosowa Klakierowa czy asystentka od spraw żywieniowo-transportowych? Było się interesować i zapisywać w kajecie, jak łepetyna pusta, ale nie! Ten zajęty facebookami, fankami i bzdurnymi zdjęciami, coby przypadkiem lajków nie ubyło! I co ta Baśka w nim widzi? Kręcę głową z oburzeniem, gapiąc się na to durne towarzystwo. Dzisiaj to na siłce pakujemy. Wiewiór się szczerzy, bo właśnie wycisnął 140 kg, najwięcej ze wszystkich, więc Klakier chodzi wściekły. Ten to nawet, jakby mu oczy na wierzch wyszły, to tyle nie uniesie. Kłócę się więc barany od rana, ale nawet na krok od siebie nie odejdą, papużki nierozłączki. Tylko Kamilcio smutny, bo Stefańcia nie ma i nie ma z kim gawędzić, bo z nas żaden na jego poziomie.
           - Titus! Twoja kolej, matole.
            I lezie ta pierwsza sierota do sztangi, a ja zaczynam rozumieć, że beze mnie to on nigdy w życiu tej Baśki nie poderwie. Wzdycham cicho do siebie, bo innego wyjścia nie ma. Trzeba durniowi pomóc, z Baśką go spiknąć, a ja będę miał święty spokój i będę sobie mógł cierpieć spokojnie z miłości do Ciebie do końca świata.

co byś zrobiła gdybym powiedział, że cię kocham?
  komu chciałbyś zaufać, gdybym cię okłamywał?
 co byś zrobiła, gdybym wszystko zmienił?
 gdzie byś chciała uciec, gdybyś mogła uciec przed czasem?


          Już naprawdę nie pamiętam, który to geniusz wymyślił, ale jedziemy do opery. Tego jeszcze nie było, żeby drużyna skoczków chodziła na jakieś durne spektakle, ale oczywiście mnie nikt o zdanie nie pytał. Ktoś wybrał spektakl, ktoś uprosił trenera, Klakier zamówił bilety przez Internet i jedziemy. Będziemy siedzieć w pierwszym rzędzie jak debile.
          Wszyscy wystrojeni jak na pogrzeb, Ty w sukience, bo oczywiście Ty też jesteś. Już nawet nie wiem czy to Twój mężuś, czy jego kumpel najlepszy wymyślił, że Was też zabierzemy, bo też będziecie zachwycone. Więc jedziemy wszyscy na dwa samochody. Ty z nim, z jego przyjacielem ulubionym i z przyjaciela małżonką szczebiotką. No i z Wami jeszcze Pieter. Pieter bez żony, bo ona jedna mądra stwierdziła, że nie ma czasu. Nie to co my. W drugim aucie ja z debilami. Titus kieruje, obok Klakier wyszczerzony, a z tyłu ja, Kubuś buloklep i Baśka. Bo Baśka oczywiście też jedzie. Wzdycham głośno, gdy ona po raz setny szminkę poprawia, myśląc, że jej od tego lepiej będzie. 
          I już wchodzimy do środka, wszyscy ucieszeni, a Klakier oczywiście zdjęcie robi, bo przecież on po to do opery chodzi, żeby zdjęcie wrzucić na Facebooka i żeby wszystkie laski wzdychały, jaki to on mądry i kulturalny. Nawet Stefcio garnitur ubrał, a już myślałem, że przyjdzie w tych swoich nieśmiertelnych szarych gaciach od dresu i będzie beka. Pieter się śmieje, bo się okazało, że Titus się w kiblu zaciął, a spektakl zaraz się zacznie, więc jaja. Ci idioci stoją i się śmieją, więc oczywiście ja muszę się wziąć do rzeczy i idę ratować barana. Łapię jakąś panią sprzątaczkę, żeby mi dała klucz zapasowy, ale nie może, odsyła mnie na portiernię. Więc lecę, gdzie baba kazała, a tam w oknie siedzi jakiś grubas z wąsami i mówi, że nic nie poradzi, bo jemu tam właśnie siedzieć kazali i pilnować, a klucza obcemu dać nie może. Pewnie! Telewizora burak nie ma, że Kubackiego nie poznaje? Ale gadaj z głupim. Przewracam oczami, bo czasu nie ma na dyskusje, więc idę do śmiesznego pana przy wejściu, który wcale nie wygląda jak cieć i on dopiero ze mną do tego kibla idzie i Titusa ratuje. Więc wracam do was wszystkich, a Ty mi posyłasz swój promienny uśmiech, więc już nie pamiętam wszystkich niedogodności i już nawet z zadowoleniem wchodzę na tę głupią salę. 
          Łapiesz mnie pod ramię i jest mi całkiem miło, choć z drugiej strony trzymasz ramię tego Twojego mężunia idealnego. Ale możliwe, że będę siedział obok Ciebie, więc już prawie się nie wkurzam o tę beznadziejną operę. Okazało się, że nie mamy biletów w pierwszym rzędzie, a w ostatnim i że prawie nic nie widać, bo filar pół sceny zasłania. Tak to pozwolić Klakierowi coś załatwiać. Wzdycham z niesmakiem, ale udaję zadowolonego, że jestem w tej durnej operze, bo przecież się na mnie patrzysz cały czas. Więc siadamy, wpierw Twój mężuś, potem Ty, obok ja, a potem Klakier z Baśką. Reszta z drugiej strony. Pieter się wkurza, bo siedzi za filarem i nic nie widzi, ale przygasa światło. Zaczyna się. 
          Nie wiem, kto mądry wybrał „Romea i Julię”. Wyją na tej scenie i rozkminy życiowe prowadzą jak Wiewiór na japońskim klozecie, a ty człowieku patrz i podziwiaj przymusowo. Aktorka główna brzydka jak noc polarna, nie wiem kto ja wybierał, a kochaś ma krzywy nos i głos jak Titus przed mutacją. I długie to jak cholera. Ale siedzę wyprostowany i sztuką się napawam cały czas, aż dzwoni dzwonek i przerwa. Jakoś przeżyłem wszystkie akty po kolei i już się kończy durnota. Ty cała w skowronkach, komentujesz grę aktorów, muzykę i aranżację, a ja się uśmiecham ze udawanym znawstwem. Z Titusa się śmieją, bo podobno spał i na koniec go Żyła obudził, a on się zapiera, że wcale nie. Pan-Jestem-Idealny-Stoch stoi z zadowoloną miną, dumny że uczestniczy w tak wysokiej kulturze. A głupia Baśka ryczy. Patrzę na nią z niesmakiem, bo obciach robi, jak tak beczy w moje ramię przy wszystkich. 
          - Bo takie smutne to zakończenie – chlipie pod nosem. – Ach, takie smutne…
          Durna Baśka, nie wiedziała, jak się skończy „Romeo i Julia”? Taka kujonka a nie czytała? Po cholerę przyjechała, żeby teraz ryczeć. Trzeba było iść na „Brzydkie Kaczątko” z bachorami, tam jest szczęśliwe zakończenie, a nie teraz beczeć. Klakiera jakieś laski złapały, więc rozdaje autografy, a ja zerkam na Ciebie, żebyś coś z Baśką zrobiła, bo normalnie jaja. A Ty się tylko śmiejesz do mnie chytrze. Świetnie...


jak byś się czuła, gdybym powiedział, że cię nienawidzę?
  o czym chciałabyś śnić, gdybyś dostała trochę snu?
co byś zrobiła gdybym powiedział, że cię kocham?



24 komentarze:

  1. Nie martw się, Dejvi. Nie ty jeden nie ogarniałeś chemii w gimnazjum...
    Wkopał się nasz złośliwiec z tą Baśką, a sprawienie, aby Titus przemienił się w podrywacza-łamacza-damskich-serc będzie trochę trudne. No, ale jak nie poradzi sobie z tym Złośliwiec, to któż inny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Titus łamacz serc :D Myślisz, że Złośliwiec aż taki ma na niego wpływ?

      Usuń
  2. Haha :D Ale się nasz Blondynek wkopał :D Haha, po uszy. I z tego wychodzi morał po co kłamać xD Hehe. Jestem już chyba pewna,że to Marcelina :) Zgadza się? ;) Proszę powiedz ,że tak :) Haha. Dobre. Czemu ten Krzysiu taki ofiara zawsze? :/ Przecież on jest zaje*isty :3 Uwielbiam go <3 On tu jest i tańczy dla mnie :D hehe ;) Pozdro i weny :* Jutro new u mnie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co Dejvi mówi o człowieku, a to jaki człowiek jest to czasem dwie różne sprawy. Wielki błąd jak się Złośliwcowi wierzy we wszystko. Niejeden się już przekonał ;)

      Usuń
  3. Jak zobaczyłam, że powiedział "Baśka" to aż zapiszczałam! Ależ się wkopał :D Wiewiór na japońskim klozecie! No ja nie mogę... Wybacz, ale tak się rozemocjonowałam przez ten part. Albo coś pominęłam, albo to chodzi o żonę naszego Stefanka? Tylko takie rozwiązanie przychodzi mi do głowy. Muszę sobie jeszcze raz odświeżyć poprzednie rozdziały. Złośliwiec jest najwspanialszym facetem, takich lubię najbardziej :) Myśli zupełnie jak ja - wszystko i wszyscy na "nie" :D
    Pozdrawiam i dziękuję za niesamowity zastrzyk dobrego humoru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No już niewiele możliwości zostało. W zasadzie to dwie, obie miały i mają zwolenników, więc zaskoczenia nie będzie. I naprawdę ma się już wydać? :D

      Usuń
  4. A ja nie wiem czy jestem jakaś bardzo, bardzo głupia, czy to ty aż tak genialna...
    W każdym razie ja nadal nie wiem, o którą z dziewczyn mu chodzi :D
    I Boże, jak ja tego złośliwca strasznie kocham...
    Ale się wrobił, choć ja w sumie tak jak on myślałam , że Baśka jest z Krzysiem.
    Widać Krzysiu nie umie załatwić swoich spraw uczuciowych...
    I Boże mój, oni w operze, wystrojeni jak na pogrzeb...
    I wiewiór na japońskim klozecie- ten cytat przebił wszystko...
    Ale ty potrafisz poprawić człowiekowi humor<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie jest głupi! Złośliwiec nas złośliwie za nos wodzi. Nasz problem jest taki, że wiemy jak jest tylko z jego opowieści...

      Usuń
  5. Oj, to się Dawidek wkopał z tą Baśką, hahhahaa.. XDD Jezu, polscy skoczkowie w operze?! ;d + Ten tekst o japońskim klozecie! Nie mogę się przestać śmiać! :D Hyhy.. no i jeszcze sprawa ów wybranki Dawidka.. jestem już na 80% pewna, że chodzi o Marcelinę, ale jeszcze nie na 100%, także czekam na nexty! ^^

    Pzdr :3 gemsetmeczjanowicz9.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej no, aż takie dziwne? Do prezydenta na herbatkę jeżdżą, a do opery nie mogą? :D

      Usuń
  6. To, że pierdoła saska się wkopała to było bardzo do przewidzenia! Chyba nieszczęście chodzą parami z nim. Oj biedny Złośliwiec, biedny...
    Na głupotę nie ma lekarstwa, a teraz, widząc jej wzrok i starania wyswatania cię z Baśką będzie przekomiczne choć mam nadzieję, że nie będzie się przeciągać w nieskończenie? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżbyś sugerowała, że to opowiadanie za bardzo się ciągnie? !! Pfy!

      Usuń
    2. Nie o to mi chodziło kobieto xD
      Kończyć coś tak dobrego i fenomenalnego?
      Chyba bym na łeb upadła, gdybym ci miała coś takiego napisać!
      W życiu!
      Chodziło mi o to moja droga (i ty, mój drogi Złośliwcu), że wieczne swatanie z Baśką raczej nie będzie się ciągła, co?
      Jakie tak kończenie! Nieee. nie, to nie może być prawda. To niemożliwe byś takie cudo miała tak szybko kończyć! Więc jak sama widzisz, źle się wyraziła, a ty źle mnie zrozumiałaś, bo jak widzisz sama nie chcę i nie dopuszczam do siebie byś miała nam się żegnać z naszą blond łepetynką! :)

      Usuń
    3. Ja sama sobie końca nie wyobrażam i już mi smutno jak pomyślę. Więc na razie możesz być spokojne, bo najpewniej Złośliwiec będzie już zawsze, haha.

      Usuń
    4. To nie myśl, tylko pisz :D
      I póki co jestem spokojna :)

      Usuń
  7. Złośliwcze mój kochany pozwól, że pozachwycam się tobą dziś troszeczkę mniej, bo ta twoja kobieta idealna zrobiła mi dziś wodę z mózgu. Bo tak: najpierw byłam pewna, że chodzi o Marcelinę po tym: śmiejesz się rozszczebiotana - o tak, pamiętam jak nazywałeś tę spitą Marcelinkę szczebiotką - a później jeszcze to: 'Szczególnie, że pierwszy talent skoków zaraz wróci.' - nie obraź się Złośliwcze, ale takie teksty w twych ustach chyba zawsze będą brzmieć jak sarkazm, a kto jest przeciwieństwem pierwszego talentu skoków? Oczywiście, że Stefcio - sorry Stefciu, ja bardzo cię lubię. No i w taki sposób byłam już pewna, że chodzi o panią Hulową. Jednak później nastało wielkie bum (banda wariatów poszła do Opery, no normalnie jak sobie to wyobraziłam, to padłam) i tekst 'Ty z nim, z jego przyjacielem ulubionym i z przyjaciela małżonką szczebiotką." (chciałabym pogrubić dwa ostatnie słowa, ale nie umiem). No i zgłupiałam, bo albo Dejvi uważa każdą dziewczynę za szczebiotkę, albo jednak chodzi o Ewę. Zostaję zatem przy Ewie jednak, nie dam się zwieść pani Hulowej - szczebiotce :D
    No to teraz mogę się pozachwycać Złośliwcem i jego ciętymi uwagami i Klakierem ( kto to widział, żebym ja się Kocurem zachwycała, ale uwielbiam go w złośliwcowym wydaniu. Szczególnie w tych konkurs wątkach, jak mu Dawid z napuszeniem dogryza. We wcześniejszym rozdziale własnie było moje ulubione 'Stoi tam taki, jak balon nadmuchany, że żałuję, że szpilki nie mam' :D O tak, takiego docinki lubię, przez co lubię tego Klakiera). W tym rozdziale zdecydowanie wygrywają żyłowe rozkminy na japońskim kiblu. Jak to przeczytałam, to normalnie padłam. Podobnie jak przy szarych dresach Stefcia w Operze. Wyobraziłam sobie, jakby jednak w tych dresach przyszedł i był to naprawdę niezwykły obrazek.
    Kocham ich wszystkich, no naprawdę ich kocham. No i nie da się ukryć, że się Dejvi z tą Baśką wkopał. Jak nie wyswata jej z Krzysiem, a Krzyś wyrasta na coraz większą sierotę, szczególnie po tym kibelku, to będzie klapa. No ale przecież jeszcze jest Klakier, można spróbować jemu Baśkę wepchnąć.
    Miałam coś jeszcze chyba dodać, ale skleroza nie boli. Aaaaaa wiem! Przez te wcześniejsze rozdziały przez wszystkie dotychczasowe konkursy myślałam o Liderze Puchary Świata (:P) per Niunio Biegunio :D
    Pozdrawiam i do usłyszenia na Tougher, postaram się jak najszybciej tam dotrzeć, choć tydzień się zaczyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłam, że Złośliwiec wodzi za nos. Po pierwsze - bycie szczebiotką a bycie rozszczebiotaną to nie to samo. Że tak powiem "szczebiotka" jest permanentnie "rozszczebiotana", a można być też "rozszczebiotaną" tylko okazjonalnie. Jeszcze nie wiadomo jak to było tutaj.
      A co do talentu skoków. Tu chyba nie będzie nie zdradzę niczego, mówiąc, że Dejvi tak na serio i całkiem poważnie za "pierwszy talent skoków" uważa tylko i wyłącznie siebie :D Więc o każdym innym mówi sarkastycznie, czasem mniej, czasem bardziej.
      A Stefcio może i chciał ubrać nieśmiertelne gacie, ale by go Marcelina zamknęła w tym kibelku z Titusem nie ratowała chyba :D
      A Krzyś jest zaaakochany! Wybaczcie mu, że sierota z niego!
      Oby nasz Niunio długo był na czele całej skocznej ferajny!

      Usuń
    2. Wybacz, że się wtrącę, ale czytając twoją wersję szczebiotki, a rozszczebiotanej miałam wrażenie jakbym czytała mleko maślane :P
      Naprawdę wybacz dzisiejsze me roztargnienie, czepianie sie wszystkie itp. Bo wybaczysz prawda? Bo to, że dwa słowa się tylko troszeńkę różnią to nie zamierzam z Tobą w ogóle polemizować xD Tylko jak przeczytałam po prostu twoją wypowiedź to wyszło piękne, gładzone masło maślane :D
      Dobrze kombinuje ta "nasza" Aia, nie sądzisz? :D
      Ach, Niunio! <3
      Kocham ową ksywę! :D
      I zaczynam mieć takie zboczenie co do tego Niunio, że jak widzę Krzysia i wszyscy mruczą "O, Biegun!" to ja mruczę - "O, Niunio!".
      Zaczynam się serio bać o siebie jak mi się to wymknie przy nim w Zakopcu xD Chyba, że mi przecedzisz, za nim zdążę wypowiedzieć te cudne zdrobnienie w jego stronę :D

      Usuń
    3. Oj kochana, czasem taki niuans, a wszystko zmienia. Ale nie będę się kłócić, bo jeszcze wypalam. A mleko maślane świetne wygrało :D Musi być paskudne :D

      A Niunio to przecież zdrobnienie od Krzysztof!
      Krzysztof - Krzysiek - Krzysiunio - Niunio.
      Proste jak drut :P

      Usuń
    4. Szczerze powiem, że nie próbowałam, więc trudno stwierdzić jak smakuje :P
      Taaaa nagle Niunio wzięło się od Krzysiunia?
      Phiiii, a pfffff :P

      Usuń
  8. Dawid, ty pierdoło ruska! Tak się wkopać? Czułam, że wyskoczy z czymś szalonym, ale Baśka? Naprawdę o niej pierwszej pomyślał? Ohhhh
    No tak, z tym talentem, niby Kamil, ale później ten dres, niby Stefan i już nic nie wiem, poddaję się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Bo przecież nic lepszego na poczekaniu nie wymyślę. A Baśka zajęta, być z nią nie mogę, obiekt niedościgniony idealny. A że to Baśka, kujon wstrętny, to przecież nieważne. Mogłem się zakochać, nie?" xD

      Usuń
  9. To jest mega po prostu!
    Ja sobie Stefana w tych gaciach wyobrażam! Czy coś ze mną nie tak? :P
    Złośliwiec jak zwykle stanął na wysokości zadania. No na niego to jednak można liczyć - humor poprawi na 100 procent. Ale wkopał się pierwszorzędnie ;D
    Ej, ja jednak myślę, że to Ewa jest. Obstawiam ją dzielnie już jakiś czas, chociaż Ty gmatwasz niemiłosiernie i wcale nam w tym obstawianiu nie pomagasz.
    buziaki kochana :**
    a jakbyś miała ochotę to u mnie się nowy facet wypowiedział [men-of-her-life.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wkrótce wszystko się wyjaśni. A do nowego faceta już lecę zaraz!

      Usuń