2013-12-07

Odcinek 10. I wanna kiss you but I want it too much

















chcę cię kochać, ale lepiej nie będę dotykał
chcę cię objąć, ale zmysły mówią mi bym przestał
chcę cię pocałować, ale chcę tego za bardzo



          Chodzą tak od kilku dni i rozmyślam. I wiesz, doszedłem do wniosku, że będzie zupełnie najlepiej, jak się po prostu w Tobie odkocham. Skupię się na skokach, na mojej rozpędzającej się karierze sportowej i nie będę więcej wzdychał, marzył, cierpiał i przeżywał. Tak, to będzie zdecydowanie najlepsze ze wszystkich wyjście. Nie będziesz mnie rozpraszać zapachem migdałowym, ani w ogóle Twoją osobą z całym Twoim perfekcyjnym jestestwem i będę wolny, wolniutki całkiem, jak ptak w powietrzu. Ktoś kiedyś dobrze powiedział, że no women no cry, więc będzie cudnie. Jak się już w Tobie odkocham, to obiecuję wszystkim tu wszem wobec uroczyście, że żadnej babie nigdy więcej nie dam się omamić! Nikogo mi do szczęścia więcej nie potrzeba, wystarczę sobie sam. Dopinam tę moją torbę sportową, zamykam drzwi i wychodzę na parking, coby się zapakować do samochodu. Dzisiejszy dzień do odkochiwania to będzie trudny, bo na zawodach w Szczyrku na pewno będziesz. Ale co tam. Kto da radę, jak nie ja? I kurde, Baśka kujonka na pewno przylezie, więc muszę pamiętać, żeby szerokim łukiem omijać jej miejsce egzystowania, bo będą jaja. I taki to ja mam ciężki żywot. 
          Wyłażę na parking i bagażnik otwieram, pakuję torbę, a potem wracam się po narty. Gdy idę z powrotem, to nawet nie zauważam, a ktoś we mnie wlazł. Pięknie! Się zaczyna dzień genialnie, wyśmienicie. Rzucam groźne spojrzenie, bo kto niby pozwolił jakimś pannom tu przyłazić i na parkingu naszym prywatnym ośrodkowym stać? Ta, pewnie do Klakiera przylazły i czatują na matoła, jak snajper na dachu. Wzdycham cicho, bo co na baby poradzisz? Patrzą na mnie nieśmiało, a ta co oczu nie ma i pod nogi nie patrzy, jak idzie, to uśmiecha się przepraszająco. No, może im nawet wybaczę.
          - Kota nie ma. Już polazł na skocznię  ogłaszam szybko, żeby sobie panny głupich nadziei nie robiły.
         - Jak my wcale nie do Kota przyszłyśmy  mówi jedna, co widać z nich najbardziej wygadana. I w sumie to nawet całkiem ładna.  Możemy prosić o autograf? Chyba że przeszkadzamy?
         - Gdzie przeszkadzacie? – mówię i szczerzę się do nich szeroko, bo jednak dziewczyny się znają na rzeczy. I specjalnie dla mnie tu im się przyjść chciało. – Przecież nic do roboty nie ma, tylko się pakować na skocznię!
          - A zdjęcie możemy zrobić?
          - No jak nie? Pewnie, że możemy!  śmieję się i już się ustawiam elegancko z wszystkimi trzema pannami, obejmując je przyjaźnie. – Titus, matole! Chodźże tu pomóc, a nie stój jak ostatni debil! Panie tu po zdjęcie przyszły, a ten nawet się nie ruszy!  drę się głośno, a potem zaraz uśmiecham się przepraszająco do moich sympatycznych zwolenniczek.  Bo niestety takich durnych kolegów mam, nic nie poradzę. 
          Ale one ucieszone, zadowolone i nawet od Titusa autograf wzięły, żeby mu przykro nie było. Takie to mają dobre serce. I już się żegnać mają i iść, miło mi pomachały, zawracają w stronę bramy, ale sobie przypominam o czymś, więc wołam za nimi:
          - Chwila, chwila. Trzeba mnie kopnąć w tyłek!  mówię, a te patrzą na mnie zdziwione trochę i widać, że nie wiedzą, co zrobić.  No na szczęście! Żeby żadne matoły lepiej ode mnie dziś nie skakały!
          Więc kopniaka dostaję od każdej po kolei, potem mnie jeszcze ściskają i zaraz uśmiechnięte całe znikają za bramą. Uśmiecham się do siebie, bo może nie będzie to taki beznadziejny dzień. A jedna, to nawet była trochę do Ciebie podobna, tyle że brunetka. No, ale przecież nieważne, bo się od Ciebie odkochuję i skupiam całkowicie na swoich osiągnięciach. Więc nie będę ani o Tobie śnić, ani dumać co byś powiedziała w danej chwili, ani szukać Twojego towarzystwa, ani nic. Nie będzie Cię więcej wcale w moim życiu, więc nie będziesz próbować mnie swatać z Baśką. Widzisz? Już prawie wcale o Tobie nie myślę!


twoje usta, takie gorące
 twoja sieć, jestem schwytany
 twoja skóra, taka wilgotna
 czarne koronki w pocie




          W końcu aura zaczęła mi sprzyjać. Przestał padać deszcz, wyszło słońce i pogoda w sam raz, żeby startować z powodzeniem. Choć raz jeden są do skakania sprawiedliwe warunki. I co? Od razu widać, kto tu jest najbardziej utalentowany! Raz jeden się udało, że wiatr nie wypacza wyników i od razu na prowadzeniu kto? Dawid Kubacki! Jeszcze tylko druga runda i będzie można bić brawa na całego. Mam tylko nadzieję, że wiatrzyska żadnego nie będzie i wszystko się zakończy jak należy, bo to nigdy nie wiadomo. Siedemdziesiąty pierwszy zawodnik ląduje, a ja uśmiecham się promiennie, kłaniam się nisko wiernej mi publiczności i powolutku zmierzam w stronę szatni. Mistrz świata się popisał, że hoho, nawet ukochany Stefuś przyjaciel go wyprzedził. A Ty widzisz? Specjalnie nie czekam aż przyjdziesz mi pogratulować! Nawet nie patrzę w Twoją stronę. I zupełnie nie zwracam uwagi, jak podchodzisz do mężusia swojego i coś do niego mówisz. Pewnie mnie chwalisz przed nim, ale guzik mnie to obchodzi, bo już zupełnie o Tobie nie myślę.
          Nawet szybko zleciało, bo już Stefcio na belkę siada, a ja się w pełnym skupieniu rozgrzewam, elegancko, jak trzeba. I zupełnie się nawet nie zastanawiam, czy jemu bardziej kibicujesz, czy mnie. Przechylam powoli głowę w prawo, potem w lewo, leniwie obserwując publiczność na dole. Nawet się dużo ludzi naschodziło, ale co się dziwić, jak ja dziś tak dobrze skaczę? Schodzę dwa stopnie niżej, bo już Olcio w dół jedzie, ale nawet nie patrzę na jego wynik, bo przecież to dla mnie żadna konkurencja, zupełnie inny sportowy poziom przecież. Następna to już gwiazda Facebooka. A ja robię dwa przysiady, bo co ja się będę przejmować? Jak warunki będą sprawiedliwe, to wygraną mam w kieszeni. I ciekawe, co powiesz. Uśmiecham się do siebie, ale wnet sobie przypominam, że ja na prostej drodze całkiem już jestem do zupełnego odkochania, więc szybko Twój czarujący wzrok, migdałowe perfumy i różowe rumieńce na policzkach od umysłu odsuwam. No i czasu na bzdury nie ma, bo już pierwsze złote dziecko o wdzięcznym imieniu Klemens pojechało i teraz ja.
          Sprawdzam raz jeszcze sprzęt cały, zapięcia i wszystko, trener macha, więc się odbijam i jadę w dół, prędkości nabierając. I tak sobie przypominam nagle, że w sumie to miałem opony wymienić w moim cudnym samochodzie, bo jak się szybko jedzie to mi coś szeleści, ale mnie Klakier burak zagadał rano i żem zapomniał na śmierć. I już w powietrzu jestem, i już się uśmiecham do siebie, bo odległość elegancka taka, że wszystkim matołom to szczęki na sam igielit opadną i będą skrobać do rana! Haha! Tylko lądowanie średnie, ale zwycięskiemu koniowi się w zęby nie zagląda, nie? Opuszczam rozbieg cały wyszczerzony, do zdjęć pozuję, rozdaję autografy, pozdrawiam moich fajnych kibiców, bo co zrobić, jak taki popularny jestem? Wszystkich baranów dziś pokonałem! Pokazałem, kto rządzi! Kłaniam się jeszcze raz w pas, lecz się trochę dziwię, że Ty jeszcze do mnie nie przyszłaś mnie wyściskać albo coś. Ale dumać czasu nie ma, bo zaraz mnie będą dekorować. Tak sobie myślę, że szkoda, że skoki to nie boks! Kamilcio pierwsza gwiazda, by mi musiał oddać dzisiaj pas, a tak to się nie liczy. A co z niego za Mistrz Świata, jak Mistrzem Polski teraz ja? Co? Polska większa od świata jest? Bo ja orłem z geografii to nie byłem, ale by mi chyba wpadło w pamięć, nie?
          I już kwiaty wręczone, medal mi wisi na szyi i zdjęcia mi robią z małolatami. A w ogóle to jaja, bo Niunio Krzysiunio i Klimczątko tyle samo punktów uciułali i razem na drugim miejscu stoją, a grubasy matoły dwóch medali srebrnych nie mają i beka po prostu. Obiecali dać dziecku później, ale ja bym się tak wykolegować nie dał. Dyplom nam jeszcze wręczyli, jak na pierwszej komunii i dalej fotografują. Więc stoję na tym podium i śmieję się jak głupi, bo Twój mężuś to medalu nawet nie powąchał. A potem dochodzi do mnie, że przecież on ma Ciebie i że bym przecież wszystkie te durne medale, kwiaty i dyplomy oddał, jakbym je mógł na Ciebie zamienić. Po chwili schodzę z pudła i wzdycham cicho, ale uśmiechać się uśmiecham, bo jakieś zobowiązania przecież mam. I znowu sobie przysięgam, że to ostatni raz był i że więcej nie będę Cię w tłumie szukał i że więcej nie będę na Ciebie czekał, ale na nic moje obietnice, bo już Cię widzę, jak lecisz do mnie, już widzę te Twoje rączki wyciągnięte i już po chwili wisisz mi na szyi, jak mała dziewczynka. A ja pękam, jak długi, na pół.
          Ściskasz mnie mocno i już Cię nie ma. I lecisz znów do tego mężusia, a ja nic nie poradzę. Stoję i patrzę, bo zostaję sam na środku rozbiegu pod skocznią, jak dureń ostatni. I jesteśmy sami, choć wokół wrzeszczy cały świat. Sami. Ja, medal i migdałowy zapach, który jeszcze nie całkiem się rozmieszał w powietrzu, choć tak szybko uciekłaś i znikłaś w jego ramionach. A ja już wiem, że ta miłość to jest, jak słodka trucizna. O zapachu migdałów. I nawet jakbym chciał, to nie ucieknę.


pragnę cię pocałować, ale twoje usta są śmiertelną trucizną
 jesteś trucizną biegnącą w moich żyłach
 jesteś trucizną
 a ja nie chcę tego przerywać


          Z Titusem to, jak z dzieckiem. Mówię matołowi: "Weź Baśkę zaproś, to pójdziemy razem do kina po zawodach!", a ten co zrobił durny? Pół reprezentacji Polski zwołał! No i pewnie! Wszyscy idą, pół kina małolatów będzie, tylko Ty do domu wracasz, bo Ci się nagle tak spieszy. Podchodzisz tylko do mnie i żegnając się, gratulujesz drugiego medalu. Twój mężuś znów nic nie wygrał, ale on to chyba już przyzwyczajony. Skończyła się era, że byle kto wygrywał. Ostatnio wszystkie matoły utalentowane z pierwszymi małolatami poprzegrywały, że aż wstyd, ale dziś już wyszły wszystkie druty z worka i się okazało, że dla dzieci jeszcze długa droga, żeby się wspiąć na sam szczyt. Dziś Niunio dopiero jedenasty i dużo nie brakło, a nawet by go Kubunio słodziak wyprzedził. W każdym razie jakby wszystko podsumować, to chyba nikt nie ma wątpliwości, że ja to jestem pierwszy obecnie na liście dobrych skoczków w Polsce. Więc w sumie nic dziwnego, że mąż Twój wspaniały rękami i nogami się zapiera przed wspólnym wyjściem, tylko chce do domu wracać, jakby kwiatki więdły albo dzieci płakały. Wzdycham więc cicho, uśmiechając się do Ciebie pogodnie. Składasz mi jeszcze całusa wielkiego na policzku, wstrzymuję oddech, bo tak mnie mamisz tymi migdałami, a zanim znów powietrze złapię, to Ty już szepczesz mi na ucho, że trzymasz kciuki.
          Brwi marszczę jak odchodzisz, bo obserwując Twoją sylwetkę, uświadamiam sobie, że Ty nie o skokach mówisz, tylko o Baśce głupiej i moim z nią ewentualnym współistnieniu bliższym. Ślinę przełykam, a potem wzrok zwracam w stronę reszty utrapienia mojego żywota. Z ulgą dostrzegam, że prócz Ciebie to nikt takich durnych pomysł nie ma, więc zręcznie mi się udaje z daleka od kujonki trzymać całą drogę do kina, idąc z tyłu i prowadząc z Wiewiórem dysputy filozoficzne o wyjściu z progu. Kątem oka się do siebie uśmiecham, bo widzę, że Titus koło Baśki lezie i nawet ryj mu się cieszy. Jeszcze się matoł przy mnie wyrobi, nie ma co.
          Film specjalnie taki wybrałem, żeby za serce ściskał ze wzruszenia, a to trudne nie było, bo wystarczyło wziąć najdurniejszy. Plan taki był cwany, żeby Baśkę rozczulić i w ramiona Titusowe wepchnąć, ale burak zepsuł wszystko i teraz nam będzie towarzyszyć całe doborowe towarzystwo. Kręcę głową zrezygnowany, bo ja się tak poświęcam dla tego matoła, a tu zero współdziałania! Nawet teraz burak nie patrzy i zaraz mu Klakier miejsce obok Baśki zajmie!
          - Te! Maniek!  drę się szybko.  Weź sobie koło mnie siądź, co? Tu lepiej widać! Pieter tu też jest!
          Gapi się na mnie zdziwiony chwilę, ale facjata wiernego kumpla Wiewióra go chyba przekonuje, bo się gramoli między nogami wszystkich i zaraz sobie koło mnie siada. Światło się ściemnia, reklamy już lecę, a się Baśce głupiej zachciało do kibla iść! Wzdycham głośno, bo zero kultury po prostu w tym kraju. Co my? Na Balu Sportu w Austrii jesteśmy czy w poważnym kinie na seansie filmowym? Nie mogła wcześniej toalety szukać? Więc przełazi głupia Baśka przez cały rząd i znika za drzwiami, a nim wraca to się film zaczyna. I już nawet nie wiem, który geniusz to wymyśla (ale bym się wcale nie zdziwił, gdyby się okazało, że to Titus idiota, co łeb ma pusty), żeby się o jedno miejsce przesunąć i Baśce zwolnić siedzenie przy przejściu! Pewnie! Masz babo placek. Miał być romantyczny seans z Baśki z Titusem, a jak się kończy? Siedzi Baśka kujonka między Klakierem a mną, dwadzieścia minut nie mija, a już cała zaryczana, tak jak planowałem. I tak się składa, zupełnie przypadkowo, że akurat Klakier zapas chusteczek higienicznych pod ręką ma! Jaki przemyślny się znalazł! Geniusz na białym koniu po prostu! I chwila nie mija, a już ryczą mi oboje na cały regulator. Pieter z prawej strony, Baśka z lewej. Ludzie się patrzą na mnie, bo ryczeniem seans zakłócają, a co ja do tego mam? Ja tu najmniej winny, a wszyscy na mnie się gapią z zażaleniami. Pewnie! Oczami przewracam wściekły i przysięgam sobie, że choćby nie wiem co, to się już ani razu nie odezwę do Titusa do końca życia. I nigdy więcej nie pójdę z debilami na film o miłości.


biegniesz głęboko w moich żyłach
 płoniesz głęboko w moim umyśle
 jesteś trucizną
 nie chcę zrywać tych łańcuchów
 jesteś trucizną
trucizną



34 komentarze:

  1. Skromność Dawida mnie poraża! I chyba wyczerpałam już limit określeń, jakimi chciałabym opisać tę historię, bo jest ona jedyna w swoim rodzaju. Idealny poprawiacz mego humoru! I nawet krzywe spojrzenia współlokatorów, kiedy kolejny raz wybucham śmiechem mnie nie ruszają.
    Uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo tak nam od dziecka wmawiają, że skromność najważniejsza. Ale w sumie to czemu? :D Dejvi swoją wartość zna i miejsca w szeregu pilnuje ^^

      Usuń
    2. Jak go ostatnio w tych kwalifikacjach zdyskwalifikowali, to taka myśli mnie naszła: ciekawe jak Złośliwiec by to skomentował - i w śmiech!

      Usuń
    3. Już niedługo się przekonamy. Lato zaraz się skończy i Puchar Świata się zacznie. A mogę zdradzić, że niektóre fragmenty już są ;)

      Usuń
    4. Awwwww! To ja mam nadzieję, że fragment z dyskwalifikacją też będzie, bo po prostu jestem spragniona jego przemyśleń na ten temat!

      Usuń
    5. Jak mogłoby nie być? :)

      Usuń
    6. To dobrze, na samą myśl poprawia mi się humor

      Usuń
    7. Ooo... Złośliwiec będzie oburzony jak się dowie, że kibicom się poprawia humor, jak go tak żywcem w bambuko robią na oczach całego świata! I to w biały dzień, bo nocy polarnej w Norwegii nie ma!

      Usuń
    8. UWIELBIAM CIĘ! serio!
      i nie mogę się tego doczekać, jeszcze jak będzie scena, że mu tam mierzą te kombinezony, nogawki, rękawy czy co tam jeszcze się mierzy, to omg będę wielbić cię do końca mych dni!

      Usuń
    9. Oglądam skaczącego Kubackiego i nie potrafię nie myśleć o twojej historii! Ahhhhh

      Usuń
  2. Haha jak zwykle świetny :D Kocham to opowiadanko, jak wspomiała Alice jest jedyne w swym rodzaju i przezabawne :)xD Pozdrawiam i zapraszam do mnie do Grega i Roksany oraz weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No i co ja maa tutaj pisać,hmm? Opowiadanie jest tak świetne, że nie wiem jak je opisywać już,no ;) Ciekawe czy Dawidkowi uda się odkochać w swojej wielkiej miłości, strasznie ciekawe! ;] Hahahha.. wyjście do kina-jak zawsze coś musi pójść nie po myśli Kubackiego ^^

    Pzdr ;3 gemsetmeczjanowicz9.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On już w momencie, gdy pękł, jak długi na pół, to sobie uświadomił, że się nie odkocha...

      Usuń
  4. Wiem, kto jest jego ukochaną, wiem, wiem, wiem, wiem, wiem, wiem, wiem, wiem!
    <33
    Nie ma to jak momentalnie szukać wyników tego konkursu wtedy :D
    O mamuniu XD W życiu bym nie zgadła, że "mężuś" to ten skoczek :)
    I Dejvi, słodziaku - nie odkochasz się. :) To niemożliwe na siłę, Madzia wie, co mówi :)

    Buziaki, słońce! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mów kto! Bo ciekawa jestem!
      Choć fakt, w tym rozdziale już się potwierdziło kto to ;)

      Usuń
    2. Kiedy jeszcze niespodziankę - przez moją spostrzegawczość - innym dziewczynom popsuję, więc nic nie powiem :)

      Usuń
    3. Im więcej mówisz o niespodziance, tym bardziej mam wątpliwości czy zgadałaś xD

      Usuń
  5. Mówiłam, że z Titusa trudny materiał na łamacza Baśkowego serca? Mówiłam. Titus weźże się w garść, bo jeszcze Dejvi będzie zmuszony do romansu z Barbarą. Chyba, że Klakier mu ją sprzątnie sprzed nosa, co jest całkiem możliwe. Uwielbiam skromne przemyślenia złośliwca i jego postrzeganie świata :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu ma łamać? Może wystarczy podbić i żyć długo i szczęśliwie? :)

      Usuń
  6. Złośliwiec i jego decyzja bohaterska o odkochaniu się...
    Hahaha, nie tak łatwo Dejvi, nie tak łatwo...
    Może ty się za tą Baśkę zabierz ( bo moja wiara w titusowe zdolności zbliża się już małymi kroczkami do poziomu zerowego... Albo, któraś z twoich fanek spod skoczni, co?
    Nie ma sposobu na miłość... Ale może najlepiej zastąpić ją inną miłością?
    Dobra, to też nie pomaga :P
    A skoczkowie kina, opery... Kadra kulturalna się nam robi. Co? Nie potrafię zapomnieć Wiewióra na klozecie...
    Ściskam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam <3
    Tak sobie myślę, że irracjonalnie Złośliwiec im bardziej chce przestać myśleć o ukochanej tym więcej właśnie o niej myśli, nawet kiedy myśli, że nie chce myśleć (mam nadzieję że zrozumiałaś o co mi chodzi xD) w każdym razie tworzy się błędne koło z którego Dejvi nie może się wydostać.
    w momencie kiedy przeczytałam "więc się odbijam i jadę w dół, prędkości nabierając. I tak sobie przypominam nagle, że w sumie to miałem opony wymienić w moim cudnym samochodzie" <---- no cudowne rozkminy na progu ma ten Złośliwiec ;D
    A te teatry, kina? Ja jestem za! przynajmniej będą ukulturowieni (jest takie słowo?) xD bardziej niż skoczkowie spoza Polski ;P
    Wgl cały opis konkursu w Szczyrku jest genialny <3
    Ah... gdybym takiego złośliwca znała naprawdę to ja bym już go na prawidłową drogę sprowadziła ;D
    Pozdrawiam, A.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziś się czuję ciut lepiej, więc mogę poczytać i komentować :)
    Najpierw rozkimy Złośliwca na torze o wymianie opon xD No ja cię kręcę, chłopie rozwalasz :) Dobrze, że miałeś czas by wybić się z progu! :D
    Jednak Złośliwiec jak chce to potrafi być uprzejmy, gdy widzi, że ma tez swoje oddane grono fanek! I te jeszcze kopniaki na szczęście! :D
    Basia, dziewczyno żebyś ty wiedziała ilu chłopów się o ciebie bije :D A ty taka nieświadoma niczego xD Chyba :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym szaleństwie jest metoda, skoro wygrał :)

      Usuń
  9. Uwielbiam Cię, wiesz?!
    "pierwsze złote dziecko o wdzięcznym imieniu Klemens" - to po pierwsze. I tu padłam po prostu.
    "Światło się ściemnia, reklamy już lecą, a się Baśce głupiej zachciało do kibla iść! Wzdycham głośno, bo zero kultury po prostu w tym kraju. Co my? Na Balu Sportu w Austrii jesteśmy czy w poważnym kinie na seansie filmowym? " - ale to... To to jest po prostu mistrzostwo świata!
    Kocham to. Nie waż się nigdy kończyć tego opowiadania, to się ma ciągnąć jak "Moda na sukces"! Do końca świata i o jeden dzień dłużej. Słyszysz? Nnno. Mam nadzieję, że się rozumiemy :D
    Ale wiesz, w pewnym momencie mi się szkoda tego naszego Dawida zrobiło. Jak się heroicznie usiłował odkochać. No i się okazuje, że się chyba po prostu nie da. Ech...
    Za to z fankami proszę jak dał czadu :) No lałam jak głupia jak Titusa wzywał :D
    No i ja wciąż mam wątpliwości, kim jest ta Kobieta Idealna, ale jak już obstawiłam Ewę to się jej będę kurczowo trzymać!
    Buziaki, kochana :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A myślałam, że już wszystko jasne! Tutaj pada zdanie, które ostatecznie rozstrzyga czy ta, czy ta.
      A tak naprawdę to mogę podpowiedzieć, że już w odcinku 3. "You're so fucking perfect" pojawiło się zdanie, które przesądzało kim ukochana jest!!! Naprawdę, to od początku było planowane i nie dało się kręcić i zmieniać :D

      Usuń
  10. Ok, prawie mnie wywiodłaś dziś w pole tym Szczyrkiem, ale zobaczyłam Twoją odpowiedź pod powyższym komentarzem i choć nie było to łatwe to znalazłam, że Kamila nie było pierwszego dnia zgrupowania w Szczyrku, bo był na jakimś kongresie :D Mądra ja! A już prawie zmieniłam zdanie i postawiłam na Marcelinę po tym Szczyrku i tych migdałach (wyniuchałam wczoraj, że ona prawdopodobnie miała wcześniej na nazwisko Migdał). No i tylko to "A jedna, to nawet była trochę do Ciebie podobna, tyle że brunetka." mi nie pasowało, bo Marcela to brunetka przecież. No ale odkopałam to zgrupowanie i jeszcze spojrzałam, że ten konkurs, kiedy Niunio był 11 (sorry Dejvi jakoś tak po Krzysiu szukałam :P) i zobaczyłam, że rozgrywany był w Zakopcu, więc tak jakoś się wszystko wpasowało i już całkowicie stawiam na Ewę.
    Ok z zachwytami nad Złośliwcem i Klakierem-spryciulem (coś czuję, że on tę Baśkę to temu biednemu Krzysiowi w końcu zwinie sprzed nosa) pozachwycam się jutro, a raczej już dziś tylko o jakiejś normalniejszej godzinie.
    Haaa wiedziałam, że Ewa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie należy się złoty medal w niuchaniu!
      Tak, tak, tak. Kamila nie było na treningu w 3. odcinku, bo pojechał na zjazd FISu do Dubovnika. O nazwisku panieńskim pani Hulowej nie wiedziałam, więc jeśli tak, to to zbieg okoliczności.
      A w tym rozdziale są dwa konkursy - taka kompilacja dla zmyłki. Pierwszy w Szczyrku na normalnej, gdzie Dejvi pierwszy i drugi w Zakopanem, gdzie Niunio 11. (a Dejvi swoją drogą trzeci).

      Gratuluję wszystkim, którzy odgadli.

      I też idę spać!

      Usuń
  11. Hmm... Jako najlepiej zorientowana informuję, że nie było mnie na zawodach w Wiśle kiedy był były prezydent Tanzanii. Pierwsza niezgodność. A na LGP w Wiśle to Marcysia przyszła w sukience :) Pozdrawiam wszystkie czytelniczki, autorkę, Cysię, Dejviego i MARTĘ :)
    Ewa B-S

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za całą niedoskonałość napisanego świata, wszelkie małe i większe niezgodności (wynikające z ograniczeń, a nie celowego z rzeczywistością się mijania) autorka pięknie przeprasza :)
      Pięknie dziękuję za pozdrowienia :) Ślę słowa dobre i wyrazy uszanowania!

      Usuń
  12. Witaj.
    Moja ślepota jednak postępuje, bo nie zauważyłam kolejnego rozdziału mojego ukochanego Złośliwca. Widzę też, że przez to niedopatrzenie ominęło mnie pojawienie się tutaj zacnych osobistości :) Żona naszego Mistrza we własnej osobie, mhmmmm... Kto by pomyślał, że takie kobiety też znajdują czas na czytanie skokowych opowiadań^^ Do rzeczy jednak - nie będę się po raz kolejny rozpływać nad językiem i marudzeniem narratora, bo powtarzałabym się o jeden raz za dużo :) Z obiektem uczuć naszego uroczego mamroły też nie trafiłam, ślepota jedna. Rozdział jak zwykle na poziomie i doskonale poprawił mi humor :) Bal Sportu w Austrii mnie zabił :P Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :D Później zauważyłaś, to będziesz krócej czekać na kolejny :) Również pozdrawiam!

      Usuń