2013-10-29

Odcinek 3. You're so fucking special
















unosisz się jak pióro,
 w tym pięknym świecie

jesteś tak cholernie wyjątkowa
jesteś tak cholernie wyjątkowa

       
           Byczę się w spokoju na trawie przy płycie lotniska i z zadowoleniem obserwuję helikoptery unoszące się w powietrzu, bo żaden nawet do pięt nie dorasta mojemu. Tym razem to zakup mi się udał. Ani jeden nie ma lepszego i wszystkim burakom oczy na wierzch wyszły, jak mój zobaczyli. Słońce przygrzewa coraz mocniej, więc rozkładam się wygodnie i delektuję się świętym spokojem i samotnością. Jakie to cudne uczucie, jak żadnych matołów obok nie ma i nikt nie zatruwa mi środowiska. Mogłoby być tak zawsze. Uśmiecham się pod nosem na samą myśl. W sumie to niewiele brakuje, a byłoby całkiem fajnie. 
           Wiesz, czasami wyobrażam sobie, że mnie kochasz. Pewnie byś się uśmiała, gdybyś wiedziała. Ty taka wyjątkowa, doskonała, tak cholernie idealna i taki ja. Czasami wyobrażam sobie, że specjalnie szukasz mojego towarzystwa. Że Ty mnie nie tylko lubisz. Że Ty uśmiechasz się tylko dla mnie i właśnie dla mnie przychodzisz pod skocznię. Czasami marzę sobie, że mnie potrzebujesz chociaż troszeczkę tak, jak ja Ciebie. Przecież wszystko mogłoby być takie piękne, gdyby nie on. Znowu czuję tam w środku ukłucie, więc szybko wracam myślami do Twoich ślicznych oczu zmieniających kolor w zależności od promieni słońca.
           Wzdycham cicho i właśnie wtedy któryś matoł dzwoni. Pieter! Że też akurat teraz mu się musiało zebrać na pogawędki. Wypuszczam głośno powietrze, ale decyduję się odebrać. Niech zna moją dobrą wolę. A przecież im szybciej będę miał go z głowy, tym lepiej. Mówi, że właśnie ogłosili składy kadr na nowy sezon i pyta się czy wiem. No jasne, że nie wiem, bo skąd mam wiedzieć jak leżę sobie na lotnisku? Czy ja nie mam nic do roboty, tylko siedzieć na stronie PZN, odświeżać jak głupek, naciskając klawisz F5 i czekać na decyzje?
           No więc Wiewiór mówi, że już wszystko ustalone. Trzeba przyznać, że raz w życiu pomyśleli i rozdzielili jak należy. Słucham go z niewielkim uśmiechem na ustach, a potem rozkładam się na trawie wygodnie i wystawiam facjatę do słońca, bo coś mi się od życia należy. Ale niestety. Mój święty spokój trafił szlag, bo teraz wszystkie matoły dzwonią po kolei obrażone. Tylko czemu do mnie? Co ja im poradzę? Czy ja rzecznik prasowy prezesowy jestem?
         Pan-Magister-Lider-Kadry-Stoch kręci nosem, że Stefańcia przyjaciela wiernego do kadry nielotów oddelegowali, którą durnie młodzieżową ktoś nazwał. Ze Stefcia taka młodzież, jak ze mnie ksiądz proboszcz, no ale co ja będę dyskutował? Tylko biedny Kamilek się martwi, bo z kim teraz będzie w pokoju mieszkał? No na pewno nie z nami! U nas miejsca nie ma. Wystarczy, że z Titusem muszę się użerać przez całe życie. Potem Klakier płacze, że mu brata nielota wywalili całkiem. I bardzo dobrze! Trzeba było skakać, a nie teraz żalić się na niesprawiedliwość świata. Niech mu Klakier swoje miejsce odstąpi, jak mu tak szkoda, ja nie będę sprzeciwu zgłaszał. Tyle co się z tym matołem żegnam, a Titus znowu dzwoni i jęczy, że Miętus Młodszy ze Stefciem będzie w drugiej lidze, a nie z nami. I bardzo dobrze!
           Żadnego zbędnego elementu w drużynie nie ma, żadnych małolatów i buloklepów. Jeszcze by się znalazło paru kandydatów, co mogliby wywalić, no ale nie da się ukryć, że do drużynówki się przydadzą, więc będę musiał z nimi jakoś przecierpieć. Trudno. Potem to i ja dzwonię do trenera i pytam się jeszcze o sztab szkoleniowy. Nie daję po sobie poznać, no ale się strasznie zawodzę. Żadnych zmian w naszej grupie nie przewidzieli! Po prostu idealnie! Dalej się trzeba będzie z wszystkimi burakami uganiać. Aż zęby zaciskam, jak sobie przypomnę gębę takiego Skrobota. Naprawdę łudziłem się, że mu w końcu podziękują za współpracę, ale nie. Kolejny sezon trzeba będzie znosić to jego denerwujące jestestwo. Co on się tak nas przyczepił jak rzep psiego ogona? Nie ma ważniejszego zajęcia? Raz w życiu miałem chwilę radości, jak ogłosił, że karierę sportową zakończył. Chociaż "kariera" to zdecydowanie za dużo powiedziane, chyba że w uklepywaniu zeskoku. Całe dwa dni mi dane było się cieszyć, że będzie święty spokój, aż tu ogłosili, że go najmują na serwisanta. Co to? Nikogo innego do smarowania nart już nie było? On jeden chętny? I teraz uganiaczka z geniuszami nie tylko na studiach, ale i w kadrze. A teraz się okazało, że jeszcze i w następnym sezonie. I za jakie grzechy mnie to wszystko spotyka, się pytam?


chciałbym byś chociaż zauważała
że mnie obok nie ma
ty jesteś tak cholernie wyjątkowa


           No więc mamy pierwsze letnie zgrupowanie. Nie wiem, kto mądry wybierał skocznię, no ale oczywiście nie było gadania i wszystkim do Szczyrku kazali przyjechać. Durniejszej skoczni to chyba nigdzie nie ma, więc chodzę od poniedziałku wściekły i nie chce mi się nawet z nikim gadać. Mało, że skocznia beznadziejna to jeszcze bachorów się tyle namnożyło, że się przejść nie da. Co to jest? Zgrupowanie kadry czy szkółka niedzielna dla dzieci specjalnej troski? Wielkie mi konsultacje. Na szczęście dzisiaj już ostatni dzień tej męczarni, potem znów laba, a kolejne treningi już będziemy mieć sami. Kilku idiotów mi w zupełności wystarczy.
          Chwytam narty i zarzucam na ramię, kierując się na wyciąg. Dzisiaj to się muszę uśmiechać, bo się jakiś redaktorów nazjeżdżało i do kibla nawet nie pójdziesz, bo zaraz ci zdjęcie zrobią. Klakier głupi chodzi cały wyszczerzony i sam jeden w kolejce stoi, żeby wywiadów udzielać. Nie zauważa idiota, że wszyscy i tak wolą Pietera, chociaż chory. Matoł z mokrą głową chodził i go zawiało to ma. Dwóch kroków nie zrobiłem, a już bym prawie wlazł w jakiegoś bachora.
          - Czego tu? – drę się.
          Co to? Mama nie uczyła, że się starszym miejsce robi?
          Młody patrzy na mnie przestraszony i broda mu się prawie trzęsie. Przewracam oczami i mijam go bez słowa, bo jeszcze mnie oskarżą o nagabywanie nieletnich. I na cholerę nam takie konsultacje? Bachor o połowę mniejszy ode mnie i co ja się niby od niego nauczę? Kręcę głową z oburzeniem, a po chwili to się aż zatrzymuję, bo za plecami słyszę dobrze znany piskliwy głos:
          - Cześć, chłopaki!
          Pięknie. Tylko Baśki brakowało. Mało problemów na głowie, mało nerwów tu tracę, jeszcze głupiej Baśki trzeba. Z tego wszystkiego zapomniałam, że ona w Szczyrku mieszka, więc jak wyniuchała, że my tu, to zaraz przylazła. Leci do mnie wyszczerzona i wita się wylewnie, jakbym się z nią kolegował. Nic nie mówię niemiłego, bo by to było mało eleganckie, tylko palcem pokazuję, gdzie polazł Titus. Baśka robi dziwną minę i tam idzie, a ja dopiero teraz sobie myślę, że może pierwsza kujonka do Klakiera przyszła, a ja żem z tym Titusem tak wyskoczył. No ale trudno. Wzruszam ramionami i mrużąc oczy wypatruję czy Ty się przypadkiem tutaj nie zjawiłaś. Tak, wiem, że przecież masz swoje sprawy na głowie, a nie tylko przyłazić tu i się gapić na nas. Mogłem się przecież domyślić, że Cię nie będzie, skoro i jego dziś nie ma, ale mimo to, co chwila zerkam na bramę jak durny i czekam jak na zmiłowanie.
          Wiesz, czasami marzę, że za mną tęsknisz. Wyobrażam sobie, że budzisz się rano i myślisz o tym, że mnie obok Ciebie nie ma. Tyle by mi wystarczyło. Tylko tyle, byś zauważała moją nieobecność.


ale ja jestem dziwak, ale ja jestem cudak
co ja tu do cholery robię?
ja tutaj nie pasuję
ja tutaj nie pasuję


           Łukaszowi już całkiem odbiło i teraz jedziemy do Zakopanego do muzeum na wycieczkę. Co my, cholera, w podstawówce jesteśmy? Siedzę z tyłu zły, bo oczywiście wycieczka obowiązkowa i jedziemy jak matoły wszyscy. Jeden Grzesiek się wymigał, bo on nawet w postrzeganiu Łukasza jest już dorosły i nie można go na siłę zabrać. A my nie. Zapakowali nas do busa i w najlepsze jedziemy. Nie było żadnych dyskusji, będziemy się ukulturalniać w muzeum w Zakopanem. Wzdycham ciężko i zrezygnowany patrzę na resztę buractwa. Z przodu Klakier siedzi i czyta o tej wystawie w internecie. Ten kujon naprawdę cały uhahany, a ja to bym go najchętniej zabił. To on wczoraj zaczął gadkę przy kolacji o tym muzeum, a reszta zaraz podłapała, że nigdy nie byli, więc Łukasz zarządził, że dzień wolny jutro, więc jedziemy. Jutro, znaczy się dzisiaj. Dzień wolny jak cholera, skoro durna wycieczka obowiązkowa. Co my dzieci jesteśmy? Swoje bachory by do muzeum zabrał, a nie na nas swój niedorealizowany instynkt ojcowski wyżywać. Pan-Magister-Dobrze-Ułożony-Stoch i Krzysztof-Jak-Cholera-Kulturalny-Miętus czytają przewodnik z biblioteki i chyba też się cieszą na tę wycieczkę. Nie no, ja z nimi nie wytrzymam! Wzdycham znów, ale cóż zrobię. Mnie nikt o zdanie nie pytał. Jedziemy wszyscy, zapakowani do busa i już nic nas nie uratuje. Nawet Skrobot jedzie, bo on małolat jak my i nie ma dyskusji. Będziemy oglądać jakąś durnowatą wystawę, zabawa będzie przednia, no nie ma co. 
           Łukasz siedzi uśmiechnięty od ucha do ucha,  dumny ze swojego pomysłu. Jak go to tak cieszy, to mógł sobie sam jechać, a nie nas ciągać i w dzień wolny o siódmej rano budzić. Czy ja muzeum na oczy nie widziałem? A nawet jakbym nie widział, to na pewno nie Kruczka w tym interes, żeby mnie chamstwa oduczać i do wyższej kultury zachęcać. Klakier coś czyta na głos, a wszyscy słuchają zadowoleni i głowami potakują jak idioci. A ja wzdycham.
          I wtedy dzwoni telefon Łukasza, a on odbiera z poważną miną i słucha, co Grzesiek gada. Wszyscy wiedzą, że Grzesiek dzwoni, bo trener ma ustawioną taką durną melodyjkę, co nawet umarłego z grobu by zbudziła, żeby wiedzieć, że to on. Więc w busie cisza, bo wszystkie matoły słuchają. 
          - No ale dzisiaj Prezes przyszedł na wizytację? – gada trener do słuchawki i jednocześnie macha ręką do Skrobota, żeby dureń nie przegapił skrętu w lewo. – No widzisz! Musiałem tego maila przegapić! No taka szkoda, że nas nie ma, będziesz sobie sam musiał poradzić! – mówi Łukasz w końcu do telefonu, a uśmiech ma taki chytry, że my wnet wszyscy wiemy już skąd ta nagła wycieczka do muzeum się wzięła. Wiewiór chichocze jak durny, Titus też ma banana na twarzy i wszyscy się śmieją jak najęci, nawet i ja.
          Ten nasz trener to ma jednak mózg nie od parady.

gdy byłaś tu wcześniej
nie mogłem spojrzeć w twoje oczy
jesteś aniołem
jesteś tak cholernie wyjątkowa




15 komentarzy:

  1. Hahahahaha xd Tyle jestem w stanie napisać w tej chwili. Xd
    O Boże, rozbrajasz system, ewidentnie.
    Już mówiłam, że jestem zakochana w narracji, prawda? No nic, powtórzę to raz jeszcze, na pewno nie zaszkodzi :D
    I ta wycieczka do muzeum, by matołów ukulturalniać, bo chcą wycieczkę. No z wyjątkiem tego naszego marudy :D
    I ta logika Łukasza <3
    Nie no, kocham, kocham, kocham <3

    Buziaki, słońce! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No trzeba chamstwa oduczać, nie? A muzeum do tego najlepsze ^^

      Usuń
  2. Jak tak dalej pójdzie to mi zabraknie miodu i słodyczy bi ci słodzić jak genialne jest to opowiadanie :P
    Ach ten Złośliwiec! Czemu ty nie możesz być mój, co? :>
    Tylko sobie upatrzyłeś tajemniczą niewiastę, buuuuuu :(
    Wycieczka do muzeum i zachowanie Łukasza kompletnie mnie rozweseliło wczoraj xD
    Dziękować!
    No i czekam z niecierpliwością na co, na kogo dalej Złośliwiec będzie narzekał i pamiętaj co ma być jeszcze! :D
    Chciałabym wtedy poczytać jak rozmawia z fankami i co mu wtedy po głowie chodzi xD
    Pozdrawiam i buźka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytrzymałabyś z takim paskudą wiecznie niezadowolonym? :D

      Widzę, że już pierwsze zamówienia kogo Złośliwiec ma spotkać, haha. Ale ok :) Można zgłaszać zamówienia ^^ w komentarzu albo przez formularz kontatowy (:

      Usuń
  3. Kadra nielotów, buloklepów hahahahahahahahahaha
    pokonałaś mnie tym ostatecznie!
    Uwielbiam to czytać, zawsze poprawiasz mi humor.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Co to jest? Zgrupowanie kadry czy szkółka niedzielna dla dzieci specjalnej troski?" - i znowu te uczucie gdy cieszysz się do ekranu telefonu, a mama obserwuje Cie obok. Serio kupiłaś mnie tym rozdziałem. Kurcze, tylko nie przekonuje mnie te zle nastawienie do świata Dawida! Niech się rozchmurzy, a nie zachowuje się jak za przeproszeniem "baba z okresem", tylko niech przypadkiem dla księżniczki korona z głowki złotej nie spadnie :3
    Ogolnie naprawde bardzo mi sie podoba style pisania, bardzo niespotykany! :)
    Czekam na kolejne rozdziały i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten styl pisania to jest taki trochę... eksperymentalny. Ale strasznie cieszę się, że się podoba :)

      Usuń
  5. Jak zwykle świetnie! Kocham twoje opowiadania. Kto to Klakier? Kurde bo nie wiem =D Czytam a nie wiem,wiem chore ,ale ja jestem taka zakręcona :D Hehehe :) A przy okazji ja jutro swój piszę to wpadnij w piątek ok? ; )
    Pozdrawiam i wenki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klakierem nasz Złośliwiec złośliwie nazywa Macieja Kota :D Było kilka wskazówek, a raz Titus powiedział, że "Maniek pozwolił mu zabrać osobę towarzyszącą". Nie pytaj czemu akurat Klakier. Nasz Złośliwiec jest też nieźle zakręcony :)

      Usuń
  6. Boże drogi ja dopiero przy tym rozdziale się skapnęłam, że Klakier - jakby na to nie patrzeć - był Kotem. KOTEM. No a iluż mamy miauczków w naszym skocznym świecie? No dwóch. Dobra, powiedzmy, że w porywach - trzech. Niech się Kot-Senior ucieszy. No więc jakbym na to wcześniej wpadła to zakres zgadywania zawęziłby mi się znacznie.
    Kruczek - geniusz zła ;P
    Hula w kadrze młodzieżowej. Ale to akurat faktycznie niezłe jaja są. No bo z jakiej parafii gościu, któremu bliżej do 30-stki niż 20-stki w młodzieżówce jest? Kto by zrozumiał polską myśl szkoleniową :P Ale póki z tej myśli są sukcesy - nie narzekam :D
    całusy :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie wiadomo o co chodzi, to pewnie chodzi o pieniądze. Pewnie z jakiegoś tam funduszu więcej środków przyznają na "Kadrę młodzieżową" niż na "Kadrę B" - więc nazwali "Młodzieżowa". Taka jest moja teoria. Tak samo kadrę dziewczyn nazwali nie "Juniorska" a "Młodzieżowa", choć wiekowo dziewczyny obie bardziej do juniorskiej się nadają. Więc wychodzi na to, że w młodzieży siła :D

      Usuń
  7. O rany :D
    Muszę Ci strasznie podziękować, za zaproszenie mnie tutaj, bo na prawdę strasznie jestem wyciągnięta.
    Po pierwsze ten styl jakiego używasz, te złośliwości, ten dobór słownictwa - perełki.
    I Dawidek z tymi swoimi rozkminami życiowymi, na każdy temat - a już szczególnie Maćka i Titusa.
    Muszę Ci tak na boku powiedzieć, że w pewnym momencie, ja też byłam święcie przekonana, że to będzie o Kocie, a tu takie miłe zaskoczenie :)
    I jeszcze jedno. Na ogół narracja trzecioosobowa mnie męczy, a tutaj? To jest takie idealne, że mam wrażenie, że z Dawidkiem, tak po ludzku, w cztery oczy rozmawiam...
    Rozumiemy już kto jest kto, tylko jego ukochaną... Ta dziewczyna ciągle owsiana jest niesamowitą powłoką tajemnicy... I z kim ona chodzi? Bo albo jestem tępy, albo to też przed nami jeszcze ukrywasz :)
    Pozdrawiam i czekam na więcej.
    Trzymaj się<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że jesteś :) To kim jest ONA to jest ciągle pilnie strzeżona tajemnica. Jedna osoba na privie napisała i zgadła, ale obiecała, że będzie milczeć jak grób. Dowiemy się niezbyt prędko, bo by się zabawa skończyła :P Chyba że wszyscy zgadną.
      Mówisz, że masz wrażenie, że rozmawiasz ze Złośliwcem w cztery oczy :) A co ja mam powiedzieć? Ja w ten sposób z nim rozmawiam ostatnio nieustannie i ostatnio się złapałam na tym, że się zastanawiam jak on by dane wydarzenie skomentował :D

      Usuń
  8. Krzysztof-Jak-Cholera-Kulturalny-Miętus
    Haha, spadłam z łózka. Pomocy. Wezwijcie dźwig :P

    OdpowiedzUsuń