trzymam się tylko Ciebie
bo nie ma nikogo innego
jesteś wszystkim, czego potrzebuję
jesteś wszystkim, czego potrzebuję
Zbieram się w końcu całym sobą na odwagę i dotykam Twojej dłoni. Trochę głupio, bo trzęsą mi się ręce i to wcale nie z zimna. Ale może nie zauważysz. Masz taką idealną, delikatną skórę. Gładzę ją jednym palcem, potem drugim, a w końcu decyduję się ostrożnie chwycić Twoje drobną rączkę. Odwzajemniasz uścisk, więc pociągam Cię w moją stronę i wpadasz w moje ramiona. Roześmiana, szczęśliwa, rozpromieniona. Od Twojego zapachu kręci mi się w głowie, upajam się nim i czuję się tak, jakbym fruwał nad ziemią. Zarzucasz mi ramiona na szyję, a ja obejmuję Cię w talii i trzymam przy sobie. Taką drobną, taką niepozorną, taką doskonałą. Przeczesujesz ręką moje włosy, aby ułożyć je inaczej, tak jak tylko Ty potrafisz. Śmiejesz się i tak śmiesznie marszczysz nos, a na policzkach pojawiają Ci się słodkie, maleńkie dołeczki. Piękna jesteś, idealna, najwspanialsza. Podnosisz dłoń i dotykasz mojej wargi, a ja, patrząc Ci w oczy, zbliżam swoją twarz do Twojej. Czuję Twój oddech na swoim policzku. Oczy Ci się śmieją i błyszczą. Znam ten błysk. Pojawia się w Twoich oczach zawsze, gdy patrzysz na niego….
Odsuwam się gwałtownie i wypuszczam Cię z rąk, a po chwili ląduję w wodzie. Pięknie! Któryś debil zrzucił mnie z materaca! Bardzo śmieszne! Wynurzam się na powierzchnię i płynę za tym kretynem, ale on już jest daleko. Reszta stoi na brzegu i rechocze. Oczywiście! Ubaw po pachy! I pytam się z kim ja przebywam? Całe życie z matołami! Powinni mi przyznać jakiś dodatek specjalny za pracę w trudnych warunkach społecznych. Na pewno grosze, ale za tyle lat, to bym coś uzbierał.
Wychodzę wściekły i nawet się do nich nie odzywam. Chwytam ręcznik, rzucam im groźne spojrzenie i po raz kolejny żałuję, że wzrokiem nie można zabijać. Byłby święty spokój raz na zawsze. A tak? Muszę się zadowolić opuszczeniem tego durnego towarzystwa. I to jak najszybciej. Cholera jasna! Ręcznik jest cały w piasku! Strzepuję go dwoma ruchami, klnąc pod nosem, a potem zarzucam na mokre plecy i kieruję się do własnego pokoju. Po drodze jeszcze kopię jakiś kamień, więc na dodatek, jak na złość, jeszcze noga będzie mnie boleć. Idealnie. Ciebie obok nie ma i całe szczęście, bo nie jesteś świadkiem tej całej głupkowatej sytuacji. Wchodzę do pomieszczenia, ale po chwili cofam się i trzaskam głośno drzwiami tak, aby mieć pewność, że matoły usłyszały.
Rzucam się na łóżko i próbuję znów przywołać w myślach Twój obraz, ale nie mogę. Ciągle mam przed oczami Twój wzrok, gdy spoglądasz na niego. Ze złością uderzam pięścią w ścianę. Znów wszystko jest nie tak! Absolutnie nie tak!
Gdybym miał swój własny świat, to w nim wszystko byłoby inaczej. Po pierwsze, nie byłoby jego, a Ty byłabyś moja. I tak sobie myślę, że wszystko inne, to bym już nawet przeżył. Z Tobą wszystko byłoby do zniesienia. Wypuszczam powietrze zrezygnowany i zamykam oczy z nadzieją, że znów ujrzę Twój piękny uśmiech, że znów przez chwilę będziesz przy mnie, moja. Ale Cię nie ma. Nie ma, nie ma. Pewnie leżysz gdzieś tam teraz, wtulona w niego, szczęśliwa. Zaciskam zęby i znów wzdycham głośno, bo boli mnie w środku jak cholera. Przecież ja nawet we śnie nie mam odwagi Cię pocałować.
wszystko nie tak
wszystko w porządku
wszystko nie tak
wszystko w porządku
wszystko w porządku
wszystko nie tak
wszystko w porządku
...
Hej! Przedstawiam przedpremierowy prolog. Wbrew pozorom w tej historii będzie więcej komedii niż melodramatu. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. Rozdziały zaczną się pojawiać, gdy przyjdzie na to czas :)
Aria Fresca
Aria Fresca